Rozdział 1
Obudziłam się z krzykiem, zrywając się gwałtownie. Usiadłam i zaczęłam robić głębokie wdechy i wydechy by się chociaż odrobinę uspokoić. Nieco pomogło, nie powiem, ale mimowolnie próbowałam dotknąć miejsc, w które we śnie zostałam raniona. Na całe szczęście nic nie wyczułam, więc padłam na poduszki i obróciłam głowę w prawo. Wyciągnęłam rękę i obróciłam zegarek tak, aby sprawdzić godzinę. Była czwarta dwadzieścia osiem, czyli spałam około cztery godziny ponieważ do północy zakuwałam do sprawdzianu z chemii, który jest dzisiaj. Dobrze że z nikim nie dzielę pokoju bo biedna istota życia by nie miała. Leniwie wyszłam z łóżka, ocierając zaspane oczy. Poczłapałam do łazienki, wzięłam orzeźwiający prysznic, umyłam zęby i wyszłam, kierując się do szafy stojącej niedaleko łóżka. Wyjęłam z niej mundurek szkolny, czyli czarne spodnie, czarną marynarkę z naszywką ze znakiem internatu i białą koszulę. Zdjęłam piżamę i założyłam mundurek. Wróciłam do łazienki i zrobiłam lekki makijaż a także rozpuściłam i przeczesałam moje długie brązowe włosy. Wyszłam z pomieszczenia i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na zegarek. Mówił że jest siódma jeden. Pomyślałam że czas wychodzić, więc wzięłam torbę z książkami i wyszłam z pokoju. Wyciągnęłam klucze z torby, zamknęłam drzwi i ruszyłam beżowo-brązowym korytarzem.
W międzyczasie wyciągnęłam podręcznik od chemii i otworzyłam na powtórzeniu działu o "Kwasach i ich zastosowaniach". Dzięki wczorajszemu zakuwaniu i temu że nie najgorzej znam się na tym, nie musiałam długo powtarzać. Przeczytałam parę razy jedynie ważniejsze pojęcia a po chwili znalazłam się przy wielkich drzwiach wyjściowych z internatu. Pociągnęłam za wielką, metalową klamkę i wyszłam na zewnątrz. Powitał mnie miły i ciepły podmuch wiatru oraz kilka promieni słonecznych tańczących po mojej twarzy. Uśmiechnęłam się, zamknęłam wielkie wrota i ruszyłam przed siebie. Usiadłam na ławce, obok fontanny i przeczytałam jeszcze kilka razy kluczowe pojęcia, po czym zamknęłam i schowałam książkę. Wstałam i wyciągnęłam telefon. Sprawdziłam godzinę, była siódma czterdzieści. Aż tak długo zajęło mi zejście i powtórzenie?
Weszłam do szkoły i od razu ogarnęło mnie dziwne przeczucie że coś się dzieje. Po pierwsze, było strasznie cicho. Po drugie, korytarz był pusty gdzie o tej porze codziennie przelewają się fale nastolatków. A po trzecie, co jedynie potwierdziło moje przypuszczenia, usłyszałam głośne dopingi i krzyki. Już wiedziałam na sto procent że ktoś wszczął bójkę. I domyślałam się kto. Ruszyłam czerwono-białym korytarzem i dokładnie w jego połowie zobaczyłam pokaźną grupę uczniów. Podeszłam bliżej i słyszałam najróżniejsze komentarze.
- Dalej, dowal mu!
- Bij! Bij! Bij!
- Przestańcie oboje!
No ten ostatni komentarz jaki usłyszałam przywrócił mi nieco wiary w ludzi i ich tok myślenia. Zaczęłam się przepychać w samo centrum tego zbiorowiska by rozdzielić tych bijących się tłumoków. Gdy się przepchnęłam zobaczyłam jak Tristan okłada młodszego, czarnowłosego chłopaka. Tristan jest bratem mojej... można to nazwać przyjaciółki Emmy. Znam ją odkąd tutaj trafiłam, czyli od tygodnia, co czyni Tristana moim dobrym znajomym lub też kolegą. Miał krótkie brązowe włosy i piwny odcień oczu. Możecie sobie pomyśleć, że skoro wszczyna bójki to jest jakoś ostro napakowany czy coś, ale tak nie jest. Tris nie jest nadzwyczaj umięśniony tylko tak, jak każdy szesnastolatek. Jest trochę uparty i czasem nieznośny, ale bardzo słodki i opiekuńczy. Emma zaś może nie jest do niego podobna pod względem wyglądu ale pod względem charakteru są niemal bliźniakami. Rzuciłam torbę na ziemię i chyba jako jedyna do tej pory, postanowiłam ich rozdzielić. Gdy Tris zobaczył jak się schylam, od razu zaprzestał wykonywania jakiejkolwiek czynności i puścił czarnowłosego chłopaka, który wstał i chwyciwszy plecak, uciekł.
- Ej no! Co ty zrobiłaś!? Właśnie miał go załatwić!- zawołał jakiś chłopak stojący w tłumie.
- Patrz żebym ja ciebie zaraz nie wykończyła. Dobra, koniec zbiegowiska!- krzyknęłam i wszyscy odeszli, mrucząc coś pod nosami. Miałam to gdzieś, ale jednocześnie byłam zdziwiona że każdy zrobił to, co powiedziałam... a raczej wykrzyknęłam.
- A ty idziesz ze mną.- powiedziałam stanowczym tonem do Tristana.
Ten wstał, wziął swój plecak, co i ja zrobiłam i poszedł za mną. Szłam do końca korytarza aż dotarłam do wnęki pod schodami. Stanęłam tam i założyłam ręce na piersi a Tris wydawał się nieobecny lub też miał gdzieś że jestem na niego wkurzona.
- Możesz mi powiedzieć co to miało być!?- zapytałam po chwili ciszy. Tristan spojrzał na mnie i beznamiętnie podniósł ramiona.
- To co widziałaś.- dodał po chwili.
- A możesz mi łaskawie powiedzieć o co poszło tym razem?
- Ten pacan zaczął obrażać Emmę, a ja nie pozwolę by ktoś obrażał moją siostrę!- zawołał robiąc kółko w miejscu, chyba dla uspokojenia... nie mam pojęcia lecz po chwili uderzył w ścianę.
- Ej, ej. Spokojnie. Nie wyżywaj się na ścianie tylko... pamiętasz co mi obiecałeś trzy dni temu?
- No tak. Że nie będę... ale to inna sytuacja! Co ty byś zrobiła, gdyby ktoś obrażał twoją siostrę czy brata, hę?- zapytał z wyrzutem nieco podniesionym tonem.
- Po pierwsze to nie podnoś do mnie głosu, nie robi to na mnie wrażenia. Po drugie, ciężko mi o tym myśleć będąc jedynaczką. Tristan, czy twoje obietnicę będą nic warte? Przecież zarzekałeś się że nie będziesz wszczynał bójek, a tym czasem co? Jeszcze chwila a tamten chłopak zemdlał by z bólu!
- Tak, zemdlałby ale wiedział by przynajmniej dlaczego! Sama powiedziałaś że ciężko ci o tym myśleć, więc nie rób tego. Nie wtrącaj się w to co robię, jasne!? Poza tym, i tak masz gówno do gadki w tym momencie. Nie wiesz jak to jest mieć rodzeństwo, więc mnie nie umoralniaj.
- Jasne. Dobra, już daję ci spokój.- powiedziałam szorstkim tonem i szybkim krokiem poszłam na schody, po których wbiegłam na górę. W tamtej chwili nie chciałam widzieć Tristana na oczy, nie po tym co powiedział. Poczułam się lekko urażona jego słowami, gdyż znamy się tydzień i do dzisiaj wszystko było dobrze, a teraz? Zaczął krzyczeć. Nawet nie wiem czemu pobił tego chłopaka, znaczy wiem, obrażał czy tam obgadywał Emmę, no ale bez przesady. Gdy byłam na pierwszym piętrze słyszałam jak Tristan woła coś do mnie, ale miałam to gdzieś. Niech spada.
Po wejściu do sali, w której odbywała się lekcja chemii, zauważyłam że na ławkach leżą kartki formatu A4. Wiedziałam że są to sprawdziany, więc szybko zajęłam swoje miejsce. Gdy usiadłam, położyłam torbę na kolanach i wyciągnęłam z niej piórnik a później zsunęłam ją na ziemię.
- Powodzenia.- usłyszałam cichy, melodyjny głos dobiegający z prawej strony. Obróciłam głowę i zobaczyłam uśmiechniętą Emmę. Chyba jeszcze nie dowiedziała się o mojej sprzeczce z jej bratem. A może nikt tego nie słyszał... oby. Wolę żeby to pozostało między nami, choć pewnie i tak to wyjdzie na jaw.
- Dzięki, i wzajemnie.
Chwilę później do sali wbiegła, niczym goniona batem, pani Diana Meyer która jest istną encyklopedią z zakresu chemii i dobrego wychowania. Ponoć prowadzi zajęcia z savoir vivre, ale ja na nie nie uczęszczam. Zmachana i zdyszana zaczęła nam przedstawiać budowę testu, czyli co i gdzie mamy zaznaczać a gdzie mamy zrobić niezbędne obliczenia. Miała stanowczy głos, jak zawsze, ale w tamtej chwili jeszcze bardziej niż zwykle. Po pięciu minutach przystąpiliśmy do pisania. Po dłuższej chwili mimowolnie spojrzałam w stronę Emmy. Jej mina mówiła wszystko, nic nie wiedziała lub nie mogła sobie przypomnieć. Szepnęłam do niej i zapytałam czy jej pomóc. Potwierdziła skinieniem głowy i przewróciła ostrożnie swój test w moją stronę. Mam dobrą pamięć, więc szybko zapamiętałam jakie zadania były na jej teście. Wyciągnęłam z piórnika małą karteczkę (nie, nie ściągę) i zapisałam jej poprawne odpowiedzi do co drugiego zadania. Nie chciałam pisać wszystkiego bo wyglądało by to dziwnie, że uczennica która ma same dwójki i trójki, napisała test na piątkę. Dosłownie sekundę po tym, jak podałam kartkę Emmie, Sarah, dziewczyna która ze mną siedziała, szturchnęła mnie w lewy łokieć. Okazało się że chciała ściągnąć ode mnie odpowiedzi. Mądrością to ona się nie wykazała, gdyż miałyśmy różne wersje sprawdzianu. Zapytała czy jej pomogę, a raczej syknęła żebym to zrobiła ale jak to ja, nie posłuchałam jej i przystąpiłam do dalszego rozwiązywania testu.
Gdy zadzwonił dzwonek kończący lekcję, wszyscy w pośpiechu wzięli swoje rzeczy i szybkim krokiem opuścili salę. Ja wyszłam jako ostatnio, bo mnie się nie spieszyło. Pożegnałam się z panią Dianą i wyszłam z pomieszczenia. Poczułam potrzebę fizjologiczną i ruszyłam długim zielono białym korytarzem, kierując się do łazienki. Mijałam ludzi, którzy mówili coś o tym, że jakiś nowy uczeń nas nas niedługo zaszczyci. Miało to się wydarzyć podczas ogniska, które organizuje się tutaj w połowie każdego miesiąca. Emma mi mówiła że na zimę, dyrektor zabiera wszystkich na kulig w głąb lasu, który otacza szkołę z internatem, jak i całe miasto. Gdy doszłam do drzwi łazienki dziewcząt, pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Położyłam torbę przy wejściu i sprawdziłam kabiny, czy nikogo w nich nie ma. Jak na moje nieszczęście, w ostatniej kabinie były dwie dziewczyny. Gdy otworzyłam drzwi poczułam straszny smród papierosów. Wiem jak to śmierdzi, bo mój ojciec palił jak byłam mała.
- O! Kogo ja widzę! To ta nowa. Nie miałyśmy okazji cię poznać. Nie jesteś taka piękna, jak wszyscy mówią.- powiedziała ruda dziewczyna wychodząca z kabiny. Ubrana była w krótką różową spódnicę i białą koszulkę na ramiączkach.
- Powiedział rudzielec wyglądający jak ladacznica, no nieźle.- stwierdziłam zgryźliwie. Nie spodobała mi się, więc nie miałam zamiaru zgrywać miłej dziewczynki. Postanowiłam być w stu procentach sobą.
- Jaka wyszczekana.- zaczęła brunetka wychodząca z tej samej kabiny co ruda. Dziewczyna ubrana była podobnie do swojej "koleżanki", tyle że nie miała spódnicy a czarne spodnie i torbę na ramieniu do której chowała zapalniczkę i czerwono białą paczkę po fajkach.- Chyba trzeba ją przytemperować... Co ty na to, Juddy?
- Masz rację, Lyio. Nowa nie będzie mnie obrażała!
Gdy brunetka i ruda zaczęły iść w moim kierunku, do łazienki weszła Emma. Zjechała je wzrokiem a te niczym spłoszone koty, wybiegły z toalety. Blondynka uśmiechnęła się i podeszła do lustra.
- Czego od ciebie chciały?- zapytała poprawiając fryzurę.
- Nie wiem. Nazwałam tą rudą latarnicą i widocznie chciały mnie pobić. A tylko by mnie tknęły... pożałowały by tej decyzji.- zaśmiałam się a Emma mi zawtórowała. Lecz po chwili moja potrzeba fizjologiczna dała mi o sobie jeszcze bardziej znać i wleciałam do pierwszej kabiny z lewej.
Gdy wszystkie lekcje się skończyły (ku mojej uciesze, bo akurat tego dnia zajęcia były wyczerpujące) spotkałam się z Emmą przy fontannie. Byłam pierwsza, jak zwykle, i musiałam na nią czekać. Usiadłam na ławce i czekałam, czekałam, czekałam aż nadeszło zbawienie w postaci Emmy. Lecz w tej samej chwili moje szczęście runęło bo zobaczyłam że Em idzie z Tristanem. Chciałam stamtąd jak najszybciej iść, lecz nie mogłam. Sama nie wiem czemu chciałam tak zro... nie, chwilka. Przecież wiem czemu, bo się z nim pokłóciłam i nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Choć z drugiej strony, cieszyłam się że przyszedł. Może chciał się pogodzić.
- Jestem! Przepraszam za spóźnienie.- zawołała blondynka podbiegając do mnie i siadając obok.
- Przywykłam, ale miałaś przyjść sama.
- Wiem, ale Tristan chciał ci coś powiedzieć i zapytał gdzie może ciebie znaleźć i powiedziałam że spotykasz się ze mną przy fontannie po zakończeniu lekcji.
- No właśnie... to co? Zostawisz nas samych?- Tristan zwrócił się do swojej siostry. Ta potaknęła i odeszła kawałek dalej i zaczęła rozmawiać z Gabrielem, chyba jej dobrym przyjacielem.
- To o czym chciałeś gadać?- zapytałam najzimniej jak potrafiłam.
- Bo... no wiesz... chciałem... cię przeprosić.- powiedział nieśmiało. Mimowolnie się uśmiechnęłam lecz po chwili szybko pozbyłam się uśmiechu, żeby nie myślał że przeprosiny wystarczą.
- I co? Myślisz że przeprosiny wystarczą? Może zachowuję się jak urażona diva, ale dobrze wiesz czemu tak zareagowałam!
- Wiem, wiem. Za to też cię przepraszam. Głupio postąpiłem i jest mi z tym źle że tak wydarłem się na ciebie. Po prostu... dałem się ponieść nerwom. Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła?- Tristan padł przede mną na kolana i spuścił głowę jakbym za chwilę miała go na rycerza pasować. On jako jeden z nielicznych moich znajomych potrafił rozśmieszyć mnie, bez potrzeby robienia z siebie błazna. Wtedy wiedziała ze chce, bym mu wybaczyła, ale mimo to ta sytuacja lekko mnie rozbawiła.
- Po pierwsze to wstań, bo wygląda to tak jakbyś mi się oświadczał a na żonę to jestem za młoda.- brunet uniósł głowę i wstał.- Po drugie podjęłam decyzję. Wybaczam ci.- powiedziałam uśmiechając się szczerze i przytuliłam go. Odwzajemnił gest a gdy Emma to zobaczyła, zaczęła wiwatować i klaskać jak szalona. W sumie, to ona jest szalona...
- To co? Skoro już się pogodziliście, to może się gdzieś przejdziemy i zabawimy trochę?- zaproponowała blondynka podchodząc do nas.
W tamtej chwili bez większego zastanowienia, zgodziłam się. Lecz gdybym wiedziała, jak ten dzień planuje się skończyć, to odmówiła bym z jednej z "atrakcji dnia".
Chwilę później do sali wbiegła, niczym goniona batem, pani Diana Meyer która jest istną encyklopedią z zakresu chemii i dobrego wychowania. Ponoć prowadzi zajęcia z savoir vivre, ale ja na nie nie uczęszczam. Zmachana i zdyszana zaczęła nam przedstawiać budowę testu, czyli co i gdzie mamy zaznaczać a gdzie mamy zrobić niezbędne obliczenia. Miała stanowczy głos, jak zawsze, ale w tamtej chwili jeszcze bardziej niż zwykle. Po pięciu minutach przystąpiliśmy do pisania. Po dłuższej chwili mimowolnie spojrzałam w stronę Emmy. Jej mina mówiła wszystko, nic nie wiedziała lub nie mogła sobie przypomnieć. Szepnęłam do niej i zapytałam czy jej pomóc. Potwierdziła skinieniem głowy i przewróciła ostrożnie swój test w moją stronę. Mam dobrą pamięć, więc szybko zapamiętałam jakie zadania były na jej teście. Wyciągnęłam z piórnika małą karteczkę (nie, nie ściągę) i zapisałam jej poprawne odpowiedzi do co drugiego zadania. Nie chciałam pisać wszystkiego bo wyglądało by to dziwnie, że uczennica która ma same dwójki i trójki, napisała test na piątkę. Dosłownie sekundę po tym, jak podałam kartkę Emmie, Sarah, dziewczyna która ze mną siedziała, szturchnęła mnie w lewy łokieć. Okazało się że chciała ściągnąć ode mnie odpowiedzi. Mądrością to ona się nie wykazała, gdyż miałyśmy różne wersje sprawdzianu. Zapytała czy jej pomogę, a raczej syknęła żebym to zrobiła ale jak to ja, nie posłuchałam jej i przystąpiłam do dalszego rozwiązywania testu.
Gdy zadzwonił dzwonek kończący lekcję, wszyscy w pośpiechu wzięli swoje rzeczy i szybkim krokiem opuścili salę. Ja wyszłam jako ostatnio, bo mnie się nie spieszyło. Pożegnałam się z panią Dianą i wyszłam z pomieszczenia. Poczułam potrzebę fizjologiczną i ruszyłam długim zielono białym korytarzem, kierując się do łazienki. Mijałam ludzi, którzy mówili coś o tym, że jakiś nowy uczeń nas nas niedługo zaszczyci. Miało to się wydarzyć podczas ogniska, które organizuje się tutaj w połowie każdego miesiąca. Emma mi mówiła że na zimę, dyrektor zabiera wszystkich na kulig w głąb lasu, który otacza szkołę z internatem, jak i całe miasto. Gdy doszłam do drzwi łazienki dziewcząt, pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Położyłam torbę przy wejściu i sprawdziłam kabiny, czy nikogo w nich nie ma. Jak na moje nieszczęście, w ostatniej kabinie były dwie dziewczyny. Gdy otworzyłam drzwi poczułam straszny smród papierosów. Wiem jak to śmierdzi, bo mój ojciec palił jak byłam mała.
- O! Kogo ja widzę! To ta nowa. Nie miałyśmy okazji cię poznać. Nie jesteś taka piękna, jak wszyscy mówią.- powiedziała ruda dziewczyna wychodząca z kabiny. Ubrana była w krótką różową spódnicę i białą koszulkę na ramiączkach.
- Powiedział rudzielec wyglądający jak ladacznica, no nieźle.- stwierdziłam zgryźliwie. Nie spodobała mi się, więc nie miałam zamiaru zgrywać miłej dziewczynki. Postanowiłam być w stu procentach sobą.
- Jaka wyszczekana.- zaczęła brunetka wychodząca z tej samej kabiny co ruda. Dziewczyna ubrana była podobnie do swojej "koleżanki", tyle że nie miała spódnicy a czarne spodnie i torbę na ramieniu do której chowała zapalniczkę i czerwono białą paczkę po fajkach.- Chyba trzeba ją przytemperować... Co ty na to, Juddy?
- Masz rację, Lyio. Nowa nie będzie mnie obrażała!
Gdy brunetka i ruda zaczęły iść w moim kierunku, do łazienki weszła Emma. Zjechała je wzrokiem a te niczym spłoszone koty, wybiegły z toalety. Blondynka uśmiechnęła się i podeszła do lustra.
- Czego od ciebie chciały?- zapytała poprawiając fryzurę.
- Nie wiem. Nazwałam tą rudą latarnicą i widocznie chciały mnie pobić. A tylko by mnie tknęły... pożałowały by tej decyzji.- zaśmiałam się a Emma mi zawtórowała. Lecz po chwili moja potrzeba fizjologiczna dała mi o sobie jeszcze bardziej znać i wleciałam do pierwszej kabiny z lewej.
Gdy wszystkie lekcje się skończyły (ku mojej uciesze, bo akurat tego dnia zajęcia były wyczerpujące) spotkałam się z Emmą przy fontannie. Byłam pierwsza, jak zwykle, i musiałam na nią czekać. Usiadłam na ławce i czekałam, czekałam, czekałam aż nadeszło zbawienie w postaci Emmy. Lecz w tej samej chwili moje szczęście runęło bo zobaczyłam że Em idzie z Tristanem. Chciałam stamtąd jak najszybciej iść, lecz nie mogłam. Sama nie wiem czemu chciałam tak zro... nie, chwilka. Przecież wiem czemu, bo się z nim pokłóciłam i nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Choć z drugiej strony, cieszyłam się że przyszedł. Może chciał się pogodzić.
- Jestem! Przepraszam za spóźnienie.- zawołała blondynka podbiegając do mnie i siadając obok.
- Przywykłam, ale miałaś przyjść sama.
- Wiem, ale Tristan chciał ci coś powiedzieć i zapytał gdzie może ciebie znaleźć i powiedziałam że spotykasz się ze mną przy fontannie po zakończeniu lekcji.
- No właśnie... to co? Zostawisz nas samych?- Tristan zwrócił się do swojej siostry. Ta potaknęła i odeszła kawałek dalej i zaczęła rozmawiać z Gabrielem, chyba jej dobrym przyjacielem.
- To o czym chciałeś gadać?- zapytałam najzimniej jak potrafiłam.
- Bo... no wiesz... chciałem... cię przeprosić.- powiedział nieśmiało. Mimowolnie się uśmiechnęłam lecz po chwili szybko pozbyłam się uśmiechu, żeby nie myślał że przeprosiny wystarczą.
- I co? Myślisz że przeprosiny wystarczą? Może zachowuję się jak urażona diva, ale dobrze wiesz czemu tak zareagowałam!
- Wiem, wiem. Za to też cię przepraszam. Głupio postąpiłem i jest mi z tym źle że tak wydarłem się na ciebie. Po prostu... dałem się ponieść nerwom. Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła?- Tristan padł przede mną na kolana i spuścił głowę jakbym za chwilę miała go na rycerza pasować. On jako jeden z nielicznych moich znajomych potrafił rozśmieszyć mnie, bez potrzeby robienia z siebie błazna. Wtedy wiedziała ze chce, bym mu wybaczyła, ale mimo to ta sytuacja lekko mnie rozbawiła.
- Po pierwsze to wstań, bo wygląda to tak jakbyś mi się oświadczał a na żonę to jestem za młoda.- brunet uniósł głowę i wstał.- Po drugie podjęłam decyzję. Wybaczam ci.- powiedziałam uśmiechając się szczerze i przytuliłam go. Odwzajemnił gest a gdy Emma to zobaczyła, zaczęła wiwatować i klaskać jak szalona. W sumie, to ona jest szalona...
- To co? Skoro już się pogodziliście, to może się gdzieś przejdziemy i zabawimy trochę?- zaproponowała blondynka podchodząc do nas.
W tamtej chwili bez większego zastanowienia, zgodziłam się. Lecz gdybym wiedziała, jak ten dzień planuje się skończyć, to odmówiła bym z jednej z "atrakcji dnia".
~~~~
Dzisiaj witam was ja, Czarnowłosy. Jowita jest w szkole a ja w domciu bo źle się czuję. Nie za bardzo wiem co mogę tu napisać, więc zapytam, jak wam się podobał pierwszy rozdział? Nie jest nudny, monotonny i w ogóle badziewny? Wasze zdanie jest dla mnie bardzo ważne, gdyż Jowita zdała się na mnie i na moje "umiejętności" przy tworzeniu tego rozdziału...
Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia,
Czarnowłosy Blogger
Mam jedno pytanie: Czy moglibyście edytować tekst tak, żeby między akapitami nie było linijki przerwy? Tekst wyglądałby wtedy schludniej.
OdpowiedzUsuńWait. Obudziła się o 4:28, poszła myć, ogarnęła się i zajęło jej to czas do 7:01? Odrobinę naciągane. A, no i mundurki dziewcząt przeważnie mają spódnice, nie spodnie.
Zna się na chemii ot tak, a jednocześnie zakuwała do północy? Znowu naciągane.
Walkę już czytałam u Elfika, nie będę ponownie komentować.
Miejscami brakuje przecinków.
Dziewczyny w toalecie ubrane po swojemu. Uwaga: albo wszyscy noszą mundurki albo wszyscy noszą swoje stroje. Jeden motyw.
A Gabriel to skąd się wziął? Potrafi się teleportować?
"myślał że przeprosiny wystarczą.
- I co? Myślisz że przeprosiny wystarczą?" - powielenie tekstu, które wygląda strasznie.
Jakoś tak czuję się dziwnie po lekturze. Rozumiem, to rozdział wprowadzający, ale... Do mnie jakoś nie przemawia.
Czekam na nn ^^
To ja, Elfik. Już ci kochanie wyjaśniam.
UsuńWstała o 4.28 i o 7.01 skończyła wszystkie czynności, iż prysznic zajął jej dość długo bo po takim... koszmarze, który był w prologu, chciała ochłonąć. Potem reszta i tak wyszło, a przynajmniej ja tak mam, więc pisząc to z Andrzejem braliśmy na przykład moją osobę. Zna się na chemii i zakuwała temu, by mieć dobrą ocenę, każdy tak robi a przynajmniej (znów) ja. Gabriel się nie teleportował, tylko wyszedł bo gdy dziewczyny miały się spotkać, wszyscy kończyli lekcję (widocznie Andrzej to pominą >.<) A te laski z kibla były odzwierciedleniem takich dwóch div z mojej szkoły, które walą zasady i robią co chcą. A Johanna założyła spodnie, iż nie lubi spódnic. Poza tym, ten internat jest inny niż wszystkie, co się niedługo wyjaśni. A powtórzenia są moim błędem, bo Andrzej miał jedynie zeszyt, z którego wszystko spisywał a że powiedziałam żeby pisał tak jak jest, to inna sprawa. Oczywiście mógłby sam poprawić, ale że dzisiaj nie najlepiej się czuje to i nie myślał. To niestety rodzinne...
Może i moje tłumaczenie nie wygląda najlepiej i jest dupne, ale starałam się wyjaśnić wszystko. Co do linijek, poprawimy to od kolejnego rozdziału. Dziękujemy za komentarz, mimo iż nie był zbyt entuzjastyczny jak na początek, ALE rozumiem, rozumiem :)
Dziękuję serdecznie za wyjaśnienia :)
UsuńKomentarz nie jest zbyt entuzjastyczny, bo ja jeszcze nie czuję tego opowiadania.
Ale to się powinno zmienić z kolejnymi rozdziałami ;)
Witajcie! :)
OdpowiedzUsuńZostaliście oboje nominowani przeze mnie do Liebster Blog Award.
Szczegóły tutaj: http://una-infinidad.blogspot.com/2015/02/lba-2-kartka-wielkanocna.html
Pozdrawiam! :)